środa, 16 grudnia 2009

Świadectwo Mirjany z 4 listopada 2009 r. (1)

Czy jest ktoś wśród was po raz pierwszy w Medjugorje? - (Znaczna część pielgrzymów podniosła ręce do góry) Czekaliście naprawdę bardzo długo, bo 28 lat (śmiech) Wiec specjalnie dla was zacznę od początku.


Tego roku 1981 latem przybyłam do Medjugorie, aby spędzić letnie wakacje, tak jak każdego lata przedtem. 24 czerwca to święto Jana Chrzciciela, dlatego nikt nie pracował na polu. Ivanka i ja zapragnęłyśmy pobyć trochę same. Zrobiłyśmy spacer pieszo do miejsca, które nazywamy dzisiaj Wzgórzem Objawień. W tamtym czasie nie było żadnych domów w pobliżu. Kiedy poczułyśmy sie zmęczone usiadłyśmy u stóp wzgórza. I w tym momencie Ivanka powiedziała “myślę, że Nasza Pani jest na wzgórzu”. Nawet nie spojrzałam, ponieważ dla mnie to było niemożliwe. Ponieważ dorastałyśmy w Jugosławii, w komunizmie, nie miałyśmy wolności wiary tutaj. Wiec nic nie wiedziałam o Lourdes czy Fatimie. Nawet nie wiedziałam, ze Maryja może objawiać się na ziemi. Sposób, w jaki myślałam o Maryi był taki ze Ona jest w niebie a my się do niej modlimy, ponieważ modliliśmy się codziennie wieczór wraz z naszymi rodzicami. Ale oni z nami za dużo nie rozmawiali, bali się. Wiec, kiedy Ivanka powiedziała do mnie, że myśli, że Maryja jest na wzgórzu ja odpowiedziałam jej w trochę niegrzeczny sposób “Tak, nasza Pani nie ma nic innego do roboty tylko przyjść do nas dwóch” Pozostawiłam ją stojącą i chciałam powrócić do wioski. Ale jak tylko dotarłam do pierwszego domu w wiosce poczułam wewnątrz siebie jakieś wołanie, to było tak intensywne, ze musiałam wrócić. Kiedy dotarłam na miejsce Ivanka wciąż tam była i powiedziała “Spójrz teraz proszę”. I udało mi się dostrzec kobietę w długiej szarej sukni trzymającą maleńkie dziecko na rękach. Wszystko to było dziwne, gdyż nikt nie wchodził na wzgórze a już szczególnie nie w tak długiej sukni i to jeszcze z małym dzieckiem na ręku. Wtedy nawet nie było dróżki, którą mamy teraz wydeptana przez pielgrzymów. W tamtym momencie poczułam wszystkie możliwe emocje w sobie: strach, niezrozumienie, miłość, piękno. I w całym tym moim zmieszaniu przeważyło uczucie chęci ucieczki. Chciałam wrócić do domu. Ale kiedy dotarłam do pierwszych domów wioski poczułam ze muszę powrócić do mojej przyjaciółki. To wewnętrzne wołanie było tak intensywne, że po prostu wróciłam. Wiec tego dnia 24 czerwca była ucieczka bez zbliżenia się do Maryi.

Kiedy wróciłam do domu powiedziałam do babci "myślę ze widziałam Naszą Panią”. Ona mi odpowiedziała "Lepiej weź różaniec do reki idź do swojego pokoju i pozwól Naszej Pani pozostać tam gdzie jest w niebie" i naprawdę całą tamta noc spędziłam na modlitwie gdyż tylko ona mogła przywrócić mi pokój w sercu.  Następnego dnia pomagałam moim wujom tak samo jak każdego dnia poprzednio, ale o czasie, kiedy widziałam Maryje dnia poprzedniego znowu poczułam to samo wołanie wewnątrz mnie. Powiedziałam wujom ze muszę iść na wzgórze. Oni poszli ze mną, ponieważ czuli się odpowiedzialni. Kiedy dotarliśmy do stóp wzgórza zobaczyliśmy, że połowa wioski juz tam była, ponieważ z każdym z wizjonerów przybył ktoś jeszcze. Zobaczyliśmy Maryję na tym miejscu, ale była bez dzieciątka, zatem tego dnia 25 czerwca podeszliśmy do Naszej Pani. I w ten sposób zaczęły się nasze codzienne widzenia…cdn

część - 2

Tłumaczenie z angielskiego - Basia

źródło: Caritas of  Birmingham

PS. Tomek dzięki za link :)